Stolik
Posted by eros on czwartek paź 6, 2005 Under Opowiadania ErotyczneSpotykaliśmy się swoją paczką dosyć często w różnych miejscach. Raz to
był bilard a raz wypad w góry. Czasem były to różne imprezy nie
planowane, ale był piątek, więc wszystko było możliwe. W naszej grupce
były dwie pary, a reszta się zmieniała i nie było to nic stałego. Po
prostu dobrze się bawiliśmy. Pięknego piątkowego wieczoru graliśmy w
bilard w małym fajnym i zaprzyjaźnionym pubie. Tego wieczora, jak już
kilkakrotnie było, przyszła Iwona, koleżanka jednej z uwiązanych
facetem dziewczyn z grupy.
Rozmawialiśmy sobie popijając co nieco. Była
to laska strasznie nieśmiała i cicha. Ania stale się z niej śmiała, że
w takim tempie jej życia to jej zarośnie. Dziewczyna się tym nie
przejmowała, ale nie było to dla niej miłe. Ania właśnie jej mówiła, że
wypada na chwilę, bo jej facet już masuje pałę i szkoda, żeby się
zmarnował, a tak pół godziny i będzie po wszystkim. Poradziła nam,
abyśmy zrobili to samo, bo szkoda piątkowego wieczoru. Mi się pomysł
spodobał, ale nie wiedziałem, jak to kontynuować, a Ania faktycznie
wybiegła na chwilę na seans. Patrzyłem na nią nic nie mówiąc. Nachyliła
się nad stołem i odbiła bilę, ale jej słabo poszło.
- W te kulki słabo
ci idzie. Może pomieszasz innymi?
- Jakimi?
- Moimi!!
- Szybki jesteś,
wziąłeś sobie słowa Ani do serca.
Graliśmy dalej bawiąc się z resztą.
Po dobrej chwili Ania wróciła ze swoim facetem zadowolona.
- A ty
jeszcze tutaj? Bierz go i do dzieła.
Dyskretnie dała mi po chwili klucz
od pokoju w akademiku mówiąc:
- Bierz, za chwilę będzie twoja, ja to
ukręcę. Gumy są w mojej kosmetyczce, ale na pewno mniej niż 10 -
zaśmiała się.
Rozbawiła mnie tym, ale co tam. Poszedłem do Iwony po
chwili i zaczynając grać stwierdziłem:
- Jak przegrasz, to idziesz do
łóżka.
- A jak wygram?
- To ….. hm to ja pójdę z tobą.
Zaczęliśmy i
po chwili już wygrałem. Starałem się i wyszło.
- No, moja mała,
idziemy.
Coś się wierciła i znikła na chwilę w kierunku Ani. Po chwili
wróciła i poszła sobie do baru. Ania znaczącym ruchem palca w górę
mrugnęła do mnie.
- Bierz ją, chyba już nie pamięta, jak to jest -
szepnęła
- Ale stanowczo to się nie wywinie. Co koleżanka to koleżanka.
Wracam do stołu.
- Idziemy, moja panno, teraz czy za chwilę?
- Gdzie?
-
Jak to gdzie, do łóżka, przecież się umówiliśmy.
- My? Nie, to ty się
umówiłeś.
- No tak, ale to w niczym nie przeszkadza, chodź, bo szkoda
czasu.
Stała niezdecydowana, ale wahała się co zrobić.
- No chodź -
pociągnąłem ją do szatni.
Ubraliśmy się i poszliśmy do taksówki. W
spodniach mały dawał znać, że jest obecny, aż ciepło tam było. Objąłem
ją w taksówce i zarządziłem wjazd na stację benzynową, a potem do
akademika.
- Po co tam idziemy? – pytała niewinnie.
- Jak to po co?
Naprawdę do łóżka.
Wpadłem do sklepu na stacji i na wszelki wypadek
oprócz piwka zabrałem gumki. Mała czekała grzecznie w samochodzie.
Podjechaliśmy do akademika. I co teraz trzeba jakiś kit portierce
wcisnąć. Wchodzimy.
- My tylko na chwilę zabrać nasze ciuchy od
koleżanki, dała nam klucze.
- Dobrze, dobrze, tylko szybko.
Wpadliśmy
do pokoju, obok też nikogo nie było. Rozgościliśmy się lekko i idę na
całego.
- Mamy grać w karty w rozbieranego czy od razu biorę cię do
łóżka.
A Iwona do mnie:
- Nie lubię grać w karty, daj to piwo.
Sączyliśmy piwko słuchając muzyki i coś tam gaworzyliśmy.
- Dziewczyno,
piwa to się na bilardzie napijemy, chodź tu na łóżeczko. Do dzieła,
przecież przyszedłem tu, aby ……
- Ty mówisz poważnie?
-
Najpoważniej – i już ją przytulałem.
Dopadłem jej piersi i pociągnąłem
ją za sobą na łóżko. Nawet nie zamierzała się opierać. Po chwili moje
dłonie znalazły się na jej pośladkach. Wjechałem ręką na jej krocze i
poczułem ciepło bijące z tamtych okolic. Głaskałem ją po rajstopach.
-
Poczekaj, muszę zdjąć, żeby się nie porwały.
Zrzuciła buty i rajstopy
błyskawicznie. No to już jest upolowana. Chwyciłem ją za piersi
delikatnie, a ona nie proszona o nic dotarła do mojego paska od spodni.
Pozwoliłem jej dostać się dalej bez pomocy. Sam wędrowałem do jej
majtek, które były wilgotne i wystawały i nich włoski.
- Przegrałaś, to
chyba ja będę miał życzenia.
- A co chcesz?
- Jeszcze nie wiem, ale
może jakoś ładnie się rozbierz.
Stanęła na łóżku nade mną i bez słowa
zrzuciła majtki na mnie.
- Ale pokaż coś, bo nie widzę.
Odchyliła
spódnicę i pokręciła biodrami. Ujrzałem ciemną kępkę włosów.
- A teraz
ty.
Wstałem i zrzuciłem koszulę i spodnie za razem, pozbywając się
jednocześnie skarpet i butów. Zostałem w majtkach, na których mocno
odciskał się mój korzeń. Jak łóżko to łóżko, zaraz ci go podaruję.
Iwona lekko skrępowana. Usiadła na kanapie i spadłem na nią jak
jastrząb. Rozpinałem jej bluzkę i tarmosiłem jej piersi rękami i
językiem. Niezła jest – pomyślałem, bo właśnie usiadła na mnie okrakiem
i ocierała się o mój interes swoją pipką. Przypomniałem sobie przecież,
że już nie ma majteczek. Trzymałem ją już za biodra.
- Czy masz jakieś
życzenie? – zażartowałem.
- Bo jak nie to ja znowu mam.
Zaraz cię
nabiję. Z trudem odsunąłem majtki na bok, a mały wyskoczył z nich
ochoczo. Niczego chyba nie zauważyła, bo dalej przesuwała się.
- Czy ty
naprawdę chcesz mnie tu do końca? – zapytała.
- A co, jak tu jesteś, to
chyba wiadomo. Nie zadawaj dziwnych pytań.
Czułem, że jestem gdzieś w
dobrej okolicy. Nakierowałem ją lekko biodrami, a obślizły maluch
wsunął się błyskawicznie do pochwy.
- Ach, jak szybko. Oj co ty? Tak
bez niczego?
Wysunęła się i wstała nade mną. Podwinęła spódnicę i
zbliżyła pipkę do mojej twarzy. Zacząłem ją pieścić językiem. Zaczęła
się kołysać na stojąco.
- Gdzieś tu jest kosmetyczka.
- Nie trzeba mam
własne – zaśmiałem się.
Wyskoczyłem z łóżka w poszukiwaniu spodni.
Rzuciłem w jej kierunku kilka sztuk.
- Zwariowałeś? Tyle aż?
- No,
zobaczymy. Zakładaj, ja tak lubię.
Rozdarła opakowanie i zdarła ze mnie
majtki. Trzymała penisa u podstawy i nakładała gumę. Poprawiłem się i
ruszyłem w jej kierunku. Zrzuciła resztki nie do końca rozpiętego
stanika i spódniczkę. Zaczęła uciekać śmiejąc się. Dopadłem ją przy
oknie i przypiąłem się do niej od tyłu. Wysunęła się zgrabnie i
pociągnęła mnie do łóżka. Miało być łóżko. Przekomarzaliśmy się brnąc w
dobrym kierunku. Trzymałem ją zębami za sutek, a ona zaczęła mnie
delikatnie onanizować. Wsuwałem jej palce w pochwę, a ilość śluzu
przyprawiała o zawrót głowy, wręcz ociekała.
- Marzyłem już dawno by
ci…..
Pęczniał mi w gumie i przesuwałem się do niej, aby go
zapakować.
- Chodź tu.
Bez oporów patrzyła na moje ruchy. Rozsunąłem
jej nogi i ….. patrząc jej w oczy zmierzałem do celu.
- No już chodź
nie czekaj …wydusiła słabo.
Taka zachęta spowodowała, że wjechałem do
dziury natychmiast. Przygryzła wargi i jęknęła. Ruszyłem do przodu i
rozchylając jej nogi szeroko wjeżdżałem głęboko. Sapałem z wysiłku i
słyszałem tylko miarowe mlaskanie pochwy i uderzenia jąder o pośladki.
Miała cały czas zamknięte oczy i zagryzione wargi. O, o, o tylko cicho
wydobywało się jej u ust. Nie mogłem tak długo napięcie było wysokie.
Podniecony do granic przygniotłem ją swoim ciężarem i chwyciłem ją za
pośladki wbijałem się w głąb. Czułem całą jej pochwę na swoim palu. W
tym momencie dopadł mnie orgazm. Miotałem się w niej głęboko obijając
jądrami o pośladki. Uwalniałem swe soki z pały i wierciłem ją mocno.
Moje coraz słabsze ruchy w jej wnętrzu nie spodobały się jej i
ściskając mi biodra Jęczała no, no, no nie zatrzymuj. Wałkowałem ją
nadal z pełną prezerwatywą, aż soki wylatywały z niej na boki. Jeszcze
dłuższa chwila i wbiła mnie rękami na moich pośladkach w siebie
strasznie głośno dysząc. Opadły jej nogi. Przeczekałem chwilę i
zjechałem twarzą na dół aby jej jeszcze trochę dołożyć. Miała swój śluz
wszędzie, a uda miała usmarowane spermą. Sprawdziłem, ale guma była ok.
Położyłem głowę na jej cipce i odpoczywaliśmy.
- Musimy częściej
trenować, to nam nawet na stole bilardowym wyjdzie nieźle.
Musiałem się
trochę ubrać, bo postanowiłem wyjść do łazienki. Po chwili wróciłem, a
ona się ubierała.
- Poczekaj jeszcze, może nie tak szybko, fajnie było.
- Przegrałam raz to raz.
- No dobra, wrócimy i zagramy i jak przegrasz
to co? Wrócimy znowu? Albo dobra, niech będzie, postanówmy, że wygrałaś
i masz jakieś życzenie – byłem rozbawiony.
- Wracaj na łóżko, szkoda
wychodzić.
Byłem zadowolony tą zdobyczą i szkoda było kończyć.
- Nie
ukrywam, że nabrałem teraz znów na ciebie takiej ochoty że….. jak
wyjdziemy, to cię na stole bilardowym złapię.
Stanąłem za nią i lekko
popchnąłem do stolika. Przysunąłem ją ciałem do blatu, aż na nim lekko
usiadła.
- A jak oni przyjdą?
- Nie, przecież wiedzą, po co tu
przyszliśmy.
- No co ty? Anka mi ściemniała, że mam jej przynieść
jakieś ciuchy, bo ona nie chce dzisiaj tu przychodzić ze swoim facetem.
- E tam, daj spokój, to się nie trzyma całości.
Trzymałem ją delikatnie
za pierś.
- Ściągaj rajstopki, bo je porwiemy.
Zeskoczyła ze stołu i
zaczęła mi rozpinać pasek.
- Oj, źle, że cię dopiero dzisiaj tu
zaciągnąłem.
Pobaw się moimi kulkami. Zrzuciłem spodnie i majtki. Pała
sterczała dumnie gotowa. Pochyliła się i wzięła w dłonie. Podniosła w
górę i wciągnęła jądro do ust. Aż zabolało. A potem przejechała
językiem od nasady do koniuszka zatrzymując się na żołędzi. Czubkiem
języka przytrzymując sobie małego, dłonią kręciła po mym końcu.
Pojawiły się kropelki śluzu i spermy, które ciągnęły się za jej
językiem. Jednym ruchem wsunęła go głęboko i kilkakrotnie przejechała
po nim ustami. A potem wsunęła tak głęboko, że pokazały mi się gwiazdy.
Co za rozkosz.
- A teraz jak, mała?
Poszła w kierunku tapczanu i
siedząc zrzuciła rajstopy. Rozsunęła nogi w oczekiwaniu. Położyłem się
przy niej i po odsunięciu majteczek na bok penetrowałem jej cipkę
językiem. Ruszała rytmicznie biodrami do przodu. Widziałem, że ta
zabawa podoba się jej. Po chwili usłyszałem ….
- A teraz weź mnie
gwałtownie nie patrząc na nic.
Znalazłem w spodniach gumę, nałożyłem i
zgodnie z życzeniem pociągnąłem ją za rękę z tapczanu do stołu. Byłem
niedelikatny. Rozpiąłem jej szybko bluzkę wyciągając ze spódnicy.
Wsadziłem ręce pod stanik i mocno ugniatając piersi i od tylu
przysunąłem ją do krawędzi stołu. Nic nie mówiła. Oparłem ją brzuszkiem
o kant i zadarłem od tyłu spódnice. Zdarłem jej majtki na kostki, a
potem na podłogę. Rozchyliłem nogi i mocno wpakowałem język na chwilę w
pochwę. Ale tylko na moment. Jej śluz znowu płynął jej po udach.
Podniosłem się poprawiłem gumę i…… wdarłem z całą siła do cipki.
Trzymając za biodro przygniotłem jej ciało do stołu i waliłem w
tyłeczek z całej siły. Niezłe. Miałem nie zważać na nic, więc myślałem
tylko o swojej przyjemności. Wbijałem się ochoczo, aż jakieś drobiazgi
pospadały ze stołu. Dobrze, że stół był przy ścianie bo się przesuwał.
Byłem za mocny, bo jęczała, ale tak miało przecież być. Nie trwało to
długo, bo byłem tym zajściem podpalony. I po chwili posuwania osiągałem
orgazm z wyciem na ustach. Po kilku sekundach ściągnąłem ją ze stołu,
zerwałem pełną gumę i wsadziłem jej penisa prosto w usta. Starała się
jeszcze coś z niego wydobyć ssąc mocno. Trwało to długą chwilę i ani
trochę nie opadał.
- To jeszcze nie koniec jeszcze, jeszcze.
Aż mnie
bolało, ale stawiała go zapamiętale. Nie pozwalałem jej kończyć.
Wyssała go do dna. Ale cały stojący nadal wchodził i wychodził jej z
ust. Podniosłem ją błyskawicznie pupcią na stół. Zarzuciłem jej nogi na
swoje łokcie i tak oparty na stole wsunąłem go w gorący otwór. Po
kilkunastu gwałtownych ruchach w pochwie było ślisko i bez oporów.
Odepchnęła mnie.
- Daj gumę, tak dzisiaj nie mogę.
Znalazłem gumę i po
nałożeniu już tkwiłem w niej na starej pozycji. Nasze leniwe ruchy
sprawiały nam przyjemność.
- Jestem lekko zmęczony, chodź na konika na
łóżeczko.
Wskoczyła zgrabnie jakby jeździła na koniu od dziecka.
Posuwała wolno z rozmysłem. Wyskoczyłem i zrzuciłem z niej spódnice, bo
było niewygodnie.
- No, mała, nieźle grasz w bilard, jesteś w tym
mistrzem, dopiero dzisiaj zauważyłem. Nic nie mówiła, tylko ręką
pieściła sobie łechtaczkę powyżej mojej pały. Leżałem spokojnie
pozwalając jej na własną zabawę, lecz po chwili byłem gotowy.
Wyprężyłem się do góry i gwałtownymi ruchami wbijałem się w nią od
dołu. Prawdziwe rodeo. Spuszczałem się po raz kolejny gwałtownie. Kiedy
opadłem ona jeszcze lekko dysząc zsuwała się zadowolona ze mnie.
-
Dosyć na dzisiaj, jak można tyle grać. Zaśmialiśmy się i leżeliśmy
przez chwilę. Poubieraliśmy się i pojechaliśmy do pubu. Jak gdyby nic
nie zaszło dołączyliśmy do reszty. Tylko Ania podeszła po chwili i
ukradkiem szepnęła jak oddawałem klucze.
- Ale was poniosło, jedno i
drugie ma tak błyszczące oczy, jakbyście się przez ten cały czas
rżnęli.
- Aniu, jeśli chcesz, to możesz mi jutro też dać ten klucz Ale
w tym tempie za tydzień wymień stół…