Pijaństwo
Posted by eros on sobota paź 8, 2005 Under Opowiadania ErotyczneMożna powiedzieć, że Kobiety dzielą się na te, które miały Kochanków,
na te które mają Kochanków i na te, które będą miały Kochanków, bo jak
nie będą miały, to bardzo dużo stracą.
Ja należę do tej kategorii Kobiet, które MAJĄ KOCHANKA.
Znamy się z Andrzejem od ponad 20 lat, spotykamy się co jakiś czas,
a każde nasze spotkanie jest niezapomniane, pełne finezyjnych
pieszczot, które dają “obłędnego kopa” na tzw. szare życie. Tak też i
tym razem było. Przyjechał, przywożąc dużą ilość wyśmienitego wina
oraz, jak zwykle z dużym bukietem kwiatów, zawsze jest to bukiet
pąsowych róż, ale jest też jedna niebieska, jak to mówi, kolor nadziei
na następne spotkanie oraz jedna herbaciana – żółta, kolor zazdrości.
Chcieliśmy się pieścić, ale uznaliśmy, że najpierw myju – myju pod
prysznicem. Łazienka na piętrze mojego domu na 20m2 powierzchni, w
jednym narożniku jest duża narożna wanna z hydromasażem, w drugim
narożniku kabina natryskowa. Wykańczając łazienkę, upierałam się, aby
to była duża kabina. teraz już wiem dlaczego tak się upierałam. Możemy
się w niej w miarę swobodnie zmieścić we dwoje. Pierwsza ja myłam jego,
później on mnie. Używaliśmy odpowiedniej ilości żelu, więc trzeba było
się dobrze spłukać. W pewnym momencie ja stanęłam twarzą do ściany, po
to, aby mógł mnie dokładnie opłukać. Więc on powoli przesuwał słuchawkę
od prysznica po moich plecach, aż doszedł do Pupci. Ja jakby
mimowolnie, chcąc, aby Pupcia była dobrze opłukana jedną rączką
chwyciłam za pośladek i go lekko rozsunęłam. On zrobił to samo z drugim
pośladkiem i przesunął słuchawkę od prysznica w kierunku mojej Dziurki.
Gdy znalazła się ona już w tym miejscu, nie wiem dlaczego, ale z moich
ust wyszła jakby prośba “Przyciśnij”. A za moment cichutkie “Leci”
Okazało się, że on dosunął tę słuchawkę tak mocno, że woda zaczęła
wlatywać we mnie. Za moment było “Starczy” i szybko wyskakiwałam na
sedes aby się wypróżnić. On stanął przede mną, pogłaskał po buzi, po
czym chwycił swoja pałkę i skierował w stronę moich Piersi. Chwyciłam
je, dociskając mocno, a spływający żółty płyn sprawił, że byłam
wyjątkowo podniecona.
Po chwili wróciliśmy pod prysznic, aby ponownie umyć się i sytuacja
się powtórzyła, ale tym razem byłam bardziej wytrzymała i sama prosiłam
“Jeszcze”. Aż w pewnym momencie powiedziałam “Dość”, złapałam pośladki,
aby mocno trzymać to co miałam w Pupci i pokazałam mu swój brzuszek.
Było wyraźnie widać, jak jest ładnie zaokrąglony. Wypróżniłam się,
umyłam jeszcze raz i owinięci w duże ręczniki zeszliśmy na dół do
łóżeczka. Tam odbyła się cała ceremonia smarowania balsamem, ze
szczególnym uwzględnieniem Pupci.
Gdy już byłam cała nabalsamowana i we właściwy sposób popieszczona
jego paluszkiem, szczególnie Pupcia ułożyłam go na wznak i pięknie na
nim usiadłam. Weszłam cała, lekko się pokręciłam, a następnie uniosłam
biodra, prosząc jednocześnie, aby chwycił mnie za pośladki. Wtedy ja
ustawiłam jego pałeczkę nad Pupcią i poprosiłam “Pchnij” On
jednocześnie puszczając mnie uniósł swoje biodra do góry. Tym sposobem
za moment jego pałeczka, bez większych oporów znalazła się w mojej
Pupci. Oboje spojrzeliśmy sobie w oczy i wiedzieliśmy, że jest
wspaniale. Czułem się taką naprężoną, i pojękując, mówiłam, że jestem
bardzo wypełniona. Chcąc być z nim jeszcze bliżej zaczęłam prostować
nóżki do przodu, aż w pewnym momencie dało to możliwość jeszcze
głębszego penetrowania jego pałeczki we mnie. Tak zespoleni zaczęliśmy
taniec szczęścia, który skończył się pełnym zadowoleniem. Pomimo, że on
wlał we mnie wszystko, co miał, jeszcze przez dłuższą chwilę
siedzieliśmy zespoleni w pięknym uścisku namiętności.
Odpoczęliśmy i Andrzej poszedł na górę, do łazienki ogolić się.
Ponieważ nie było go dłuższą chwilę, poszłam zobaczyć ci tam robi. Stał
przed lustrem cały nagi i golił się. Poczekałam chwilę, a gdy już
wycierał twarz j wzięłam z blatu pojemnik z pianką, nalałam jej trochę
na rękę i roztarłam na jego owłosieniu, mówiąc – teraz ja się ogolę,
Andrzej odwrócił się, oparł się o blad i nie mówiąc ani słowa patrzył i
czekał, co ja zrobię. Jak to u mnie, czasami szybciej cos zrobię niż
pomyślę, ogolić męskie genitalia to nie to samo, co wydepilować
maszynką nogi. Ale nie było już wyjścia, bardzo ostrożnie, miejsce koło
miejsca ogoliłam go.
Spojrzał i spytał, czy skończyłam. Odpowiedziałam, że tak, wówczas
on położył ręcznik na podłodze, wziął pojemnik z pianką i stwierdził -
teraz ja. Zawsze pilnowałam, aby moje owłosienie łonowe wyglądało
estetycznie, ale też zawsze jakieś było. teraz się zapowiadało, że w
ogóle nie będzie. Posłusznie położyłam się na podłodze, Andrzej
podłożył mi dodatkowy ręcznik pod biodra i prysnął prosto z pojemnika
na mija Cipkę. Delikatnie roztarł, wyjął z kosmetyczki nowa maszynkę i
przesuwając je miejsce koło miejsca pozbawił mnie całkowicie
owłosienia. Skończył, popatrzył i stwierdził – no to teraz możemy iść
do przedszkola. Uśmiechnęłam się i zamiast do przedszkola, poszliśmy
pod prysznic.
I znowu, jakby z ciekawości jak będzie wyglądał, ja pierwsza myłam
Andrzeja, a następnie on mnie. Oparłam się tyłem o ścianę, zakładając
ręce na ramiona i mocno rozsuwając nogi wypięłam biodra do przodu.
Andrzej bardzo delikatnie spłukał całe moje podbrzusze i systematycznie
opuszczając słuchawkę natrysku, pomagając sobie ręką, zaczął myć moja
Cipkę. Ręka jego przesuwała się delikatnie po moim kroczu, a paluszki
jego, niby myjąc, zaczęły wsuwać się z moje gniazdko. Nie da się ukryć,
ogarnęło mnie błogie podniecenie. Ale Andrzej przerwał i poprosił mnie,
abym się odwróciła i lekko wypięła Pupę. Gdy już tak stanęłam wsunął mi
słuchawkę natrysku, z którego cały czas płynęła niewielkim strumieniem
ciepła woda, między nogi i zaczął systematycznie przesuwać po całym
kroczu. Znowu zrobiło mi się bardzo dobrze, ciepły strumień wody
przyjemnie łaskotał Cipkę i Pupę.
Aż w pewnym momencie Andrzej przesuwając słuchawkę natrysku w
kierunku Cipki, na wysokości gniazdka mocniej ja przycisnął i zaczął mi
ją wsuwać w głąb. Próbowałam się wyprostować, ale on mnie druga ręką
mocno przytrzymał, więc ja wygięłam się jeszcze mocniej wystawiłam
mocniej biodra do tyłu, a Andrzej wepchnął mi ja do oporu. Owszem,
rzadko, bo rzadko, ale czasami bawiłam się wibratorami, ale to uczucie
było zupełnie inne. Jego zdecydowane ruchy, spływająca ciepła woda
spowodowały, że zaczęłam głośno pojękiwać osiągając coraz to wyższy
stopień podniecenia. Przestawiając mnie w tą pozycję Andrzej słuchawkę
od natrysku podprowadził od strony podbrzusza, więc teraz, kiedy ona
była w mojej Cipce Andrzej miał swobodny dostęp do mojej pupci, co
oczywiście w tym momencie wykorzystał.
Wziął z półki żel, posmarował nim swoją pałkę, przyłożył i za
chwilę już w niej był. Poczułam go niesamowicie, bo w Cipce stawiała mu
opór słuchawka natrysku. Poprosił, abym ściągnęła nogi, chwycił za
biodra i systematycznymi ruchami wbił się we mnie całkowicie. To, co
się z nami działo, było czymś fantastycznym. Każde pchnięcie powodowało
napór na Cipkę, a wypływająca z niej ciepła woda powodowała niesamowite
podniecenie, zakończone obłędnym orgazmem, kiedy Andrzej wlewał we mnie
swoje soki. Delikatnie wyjął słuchawkę, opłukał całe krocze i mocno
tuląc wyprowadził mnie spod natrysku. Nie miałam na nic siły. Usiadłam
na ręczniku i długo dochodziłam do siebie.
Znowu minął jakiś czas, aczkolwiek w żadnym momencie nie można
powiedzieć, żeśmy próżnowali. Cały czas a to byłam gdzieś całowana, a
to gdzieś byłam pieszczona. Wcale nie rzadko jego paluszki wędrowały a
to do mojej Cipki, a to do mojej Pupci, a to do nich jednocześnie i po
osiągniętym orgaźmie znowu jakiś odpoczynek.
{mospagebreak}
Jakoś tak wyszło, że miałam do zrobienia pilną prace na następny
dzień, wiec poprosiłam Andrzeja, aby mi dał trochę spokoju, a najlepiej
jakby przygotował kolację. W kuchni też jest dobry. Minęło trochę czasu
i słyszę, że kolacja gotowa. Rzeczywiście stół zastawiony różnymi
potrawami oraz butelka białego wina. Zobaczywszy to wszystko, co on
naszykował, oczy mi się rozświetliły i dałam mu namiętnego siarczystego
buziaku.
Kolacja toczyła się i nie bardzo wiadomo było kiedy, opróżniliśmy
tę butelkę, co stała na stole, Andrzej sięgnął po następną, ale i ta
długo nie wytrzymała, więc sięgnął po następną.
W pewnym momencie stwierdziłam, że jak dalej będzie takie tępo, to
za moment nie wstaniemy od stołu. Andrzej popatrzył na mnie i
uśmiechając się stwierdził, że “Może Ty”, bo on to na pewno nie. Na co
ja również się obruszyłam, stwierdzając, że nigdy nie upiłam się tak,
abym nie mogła stać na własnych nogach.
No i w tym miejscu można powiedzieć zaczął się hazard. Bo on
stwierdził, że zawsze zdarza się coś po raz pierwszy, ja stwierdziłam,
że nie ma takiej możliwości, on znowu “a co będę z tego miał jak Cię
tak upiję”, na to ja, zgodnie jakby ze swoim charakterem, zanim
pomyślę, powiem “to będziesz mógł ze mną zrobić, co będziesz chciał”.
Popatrzył długo na mnie i spytał “No to co – ryzykujesz”, a ja o dziwo
roześmiana stwierdziłam “No pewnie”. Wiedziałam, że wlanie we mnie
takiej ilości wina, abym była tak pijana nie wchodzi w rachubę.
Niestety, przeliczyłam się. Jak mi później wyjaśnił, pamiętał, że miał
w samochodzie pół litra spirytusu, pamiętał też, że u mnie w łazience
widział średniej wielkości gruszkę gumową, a z różnych innych
wykopalisk wiedział, że miejscem bardzo chłonnym jest Pupcia, przecież
czasami podaje się leki do Pupci, wiedział, że moja Pupcia, po tym
ostatnim myciu jest czyściutka, więc może tę drogę wykorzystać. Polecił
mi rozłożyć koc przed kominkiem, położyć się na brzuchu i wypiąć Pupę
do góry. Nalał do szklanki określoną ilość tego spirytusu, zassał część
do tej gruszki, wsunął mi końcówkę do Pupy i wstrzyknął. Było bardzo
miło, poczułam w środku taki dziwny chłód. Taką operację powtórzył
jeszcze dwa razy. Po tych zabiegach położyłam się na brzuszku, on
położył się obok i pieścił po plecach, ramionkach, Pupci i nóżkach. Po
jakimś czasie poprosił, abym się odwróciła na plecy i usiadła. Ku jego
zdziwieniu zrobiłam to bez większego problemu. jakby zupełnie trzeźwa,
gestykulując rączkami jakby zaczęłam podśmiewywać się z niego, że zaraz
to ja wezmę sobie odwet na nim, ale teraz chcę usiąść przy stole.
Wstał, podał mi ręce, abym mogła też wstać. Moment wstawania był
bez problemowy, wstałam, usiadłam przy stole, napiłam się ze szklanki
soku i stwierdziłam “idę siusiu”. No i tutaj już wyszło szydło z worka.
Podparłam się rączkami o stół i chciałam wstać, ale w tym momencie moje
nóżki się ugięły i opadłam na krzesło. Popatrzyłam na Andrzeja i znowu,
i znowu to samo. Podszedł do mnie i pomógł mi wstać.
Nie było wątpliwości – wygrał. Nie byłam w stanie sama utrzymać
się na nogach. Patrzyłam z przerażeniem na niego, mówiąc “Pomóż”.
Praktycznie przeniósł mnie do łazienki, zrobiłam siusiu i
wróciliśmy do pokoju, ale nie do stołu, a na kanapę. Usiadłam i patrząc
na niego zupełnie trzeźwym głosem spytałam :”Jak to możliwe, przecież
ja jestem trzeźwa” Na co on stwierdził , że wszystko się zgadza, tylko
moje nóżki trochę się zmęczyły.
Patrzyłam na to wszystko z niedowierzaniem. jakby przekornie
spytał “No i co ja mam z Tobą teraz zrobić”: A ja jakbym była
najzupełniej trzeźwa natychmiast odpowiedziałam “Jak to co, zbić.
Przecież za głupotę się płaci”. Ta moja wypowiedź wbiła go w duże
zakłopotanie, ale w tym momencie ja przytuliłam się do niego i
proszącym głosem stwierdziłam “Musisz to zrobić, bo ja tak chcę.
Zrobiłeś jedno, musisz zrobić drugie. Ja muszę mieć nauczkę, że nie
wolno wchodzić w hazard”.
Po tym dałam instrukcję, że w garażu jest taki rzemień, który
kiedyś kupiłam, teraz wiem po co, później ma iść do kuchni, przynieść
stołek, na stołku położyć ręcznik, ja się na tym położę, rozsunę
szeroko nóżki, a on ma tym rzemieniem mocno w sama szparkę uderzyć. Już
kilkakrotnie korciło mnie przekonać się, jak to jest być zbitą. Teraz
miałam taką możliwość. Próbował ze mną pertraktować, ale ja jakby
stanowczo potwierdziłam, co ma robić. Nie da się ukryć, odzywając się w
taki głupi sposób jakby samemu sprowokowałam tę konsekwencję, ale nie
przypuszczałam, że będzie taka.
W tym momencie nie miał wyjścia, poszedł do garażu, znalazł ten
rzemień, następnie poszedł po stołek i ręcznik. Sceneria była piękna.
Było zgaszone światło, w kominku palił się ogień, na stole paliły się
świece. Zażyczyłam sobie głowę w kierunku kominka, położyłam się na tym
stołku, objęłam rączkami jego nogi, mocno wypinając Pupcie do tyłu
powiedziałam – już, teraz. .
Uderzył pierwszy raz, syknęłam, ale nic poza tym. Po kilku
uderzeniach stwierdził, że starczy, na co ja się odezwałam “Przecież
nie powiedziałam dość” Widocznie się zdenerwował, bo po tym moim
stwierdzeniu dostałam jeszcze kilka razy i to naprawdę mocno, aż sam
uznał, że dość.
Podszedł do mnie, pomógł mi się podnieść i poszliśmy do łazienki,
zobaczyć jego dzieło. Pochyliłam się mocno przed lustrem, ponieważ nie
zawsze udawało mu się idealnie trafić w rowek, zarówno na pośladkach
jak i w samej szparce widać było duże zarumienienie ciała. Delikatnie
przesunął ręką po Cipce, a ja prawie rozkazującym głosem powiedziałam
“Wejdź” Uklękłam, wystawiając Pupę do góry a on wszedł we mnie z całej
siły, a ponieważ były to miejsca mocno obolałe głośno jęczałam, ale
były to pomruki zadowolenia, aż przeszły w krzyk, kiedy naprężył się
całkiem i strzelił we mnie swoim sokiem.
Skończyliśmy, nie miałam na nic siły, podniósł mnie, owinął w
ręcznik i taką owiniętą przeniósł do łóżeczka. Kładąc się na pościeli
popatrzyłam na niego przyjaźnie, powiedziałam “Dziękuję” i poprosiłam o
wodę. Przyniósł mi wodę a on zajął się sprzątaniem po kolacji.
Poczułam, jak po pewnym czasie kładzie się obok mnie, wtuliłam moje
plecy na fasolkę, on wtulił się do mnie i tak zasnęliśmy. Rano
obudziłam się jakby nic się nie stało, tylko boląca Cipka przypominała,
że coś się tej nocy działo. Już bez problemów wstałam, zrobiłam
toaletę, napiłam się wody, położyłam przy nim, wtuliliśmy się w siebie
i znowu zasnęliśmy, aż do południa W południe zjedliśmy obiad, on
zaczął się zbierać, na co ja powiedziałam, że jeszcze raz chcę się z
nim pokochać. Poszliśmy do sypialni, ubrania już po drodze fruwały z
nas, położyłam się i uniosłam nogi do góry. Andrzej przez chwile
patrzył na mnie, aż po chwili spytał, czy wiem, co ja chce zrobić. Ja
doskonale wiedziałam, Cipka była lekko opuchnięta, wiec jego wejście
nie będzie takie łatwe.
Ułożył się, podciągnął mi nogi “na pagony”, leciutki przesunął się
po gniazdku raz i drugi, po czym wszedł. To, co wyszło z mojego gardła
trudno nazwać jękiem czy krzykiem, pewnie jednym i drugim, ale
podniecenie moje było tak obłędne, że wyrzuciłam ręce do tyłu, chcąc,
aby był maksymalnie we mnie. Orgazm przyszedł niesamowicie szybko, a
każde jego pchniecie powodowało jeszcze większy stopień uniesienia.
Wyczułam, jak i on zaczyna dochodzić do szczytu i zaczęłam wręcz drzeć
się, gdy poczułam w sobie jego spermę. Odlot był całkowity. Dłuższą
chwilę leżeliśmy obok siebie, Andrzej pierwszy wstał i poszedł do
łazienki.
Gdy ja już wyszłam, siedział w kuchni i dopijał kawę, na mnie też czekała taka sama.
Wstałam, on się ubrał, a ja żegnając go, podziękowałam za wszystkie
pieszczoty i całując bardzo mocno dałam jeden z korków od wina, który
leżał na blacie, mówiąc, że czekam, aż ponownie przyjedzie z takim
winem i takimi atrakcjami.
I to jest cały problem z KOCHANKAMI. Przychodzą na krótko, pieszczą
wspaniale i odjeżdżają. A tobie pozostają wspomnienia i tęsknota.
Prawda – nie prawda, jedno jest pewne KOCHANKOWIE BYLI, SĄ I BĘDĄ, a od nas samych tylko zależy, czy będą to nasi KOCHANKOWIE.
Baśka
awojrat(at)poczta.onet.pl