Myśli
Posted by eros on sobota paź 8, 2005 Under Opowiadania ErotyczneStefan obudził się z potwornym bólem głowy. Czuł obok siebie gorące
ciało wtulonej w niego śpiącej kobiety. Omal nie podskoczył, kiedy
odgarniając kosmyk blond włosów swojej towarzyszki rozpoznał w niej
Helenę, swoją szefową. Odruchowo przeczesał włosy dłonią i wypuścił
mocno powietrze z płuc. Próbował przypomnieć sobie ostatnią noc. Ale
zamiast tego poczuł tylko tępy ból głowy.
Czuł się okropnie nie mogąc
przypomnieć sobie minionej nocy. Podniósł głowę i rozejrzał się po
pokoju. Nadal był w hotelu, odetchnął z ulgą. Jestem na delegacji,
mamrotał pod nosem. To już był jakiś punkt zaczepienia. Powoli i nie
bez wysiłku wracała mu pamięć. Było przyjęcie, ludzie z firmy i
klienci. Pamiętał, że wszyscy tuż po kolacji udali się na bankiet.
Głośna muzyka, drinki i tańce. Obrazy niezupełnie ostre przewijały się
przed jego oczami. Ostrożnie żeby nie zbudzić kobiety wyślizgnął się
spod kołdry i usiadł na skraju łóżka. Na podłodze leżały porozrzucane
części garderoby. Śpiąca kobieta zamruczała jakby jej sen stawał się
coraz płytszy. Spojrzał na nią. Część kołdry zsunęła się z niej i
zobaczył nagie plecy i tyłek. Mimo wszystko musiał przyznać, że to
piękna kobieta. Ale natychmiast myślami pobiegł do swojej żony. Jak to
się stało, że po sześciu latach małżeństwa ją zdradził. Kochali się
przecież i był przekonany, że ich małżeństwo jest szczęśliwe. Poczucie
winy spłynęło na niego jak kubeł zimnej wody. Kiedy Helena poruszyła
się przez sen, zesztywniał. Pewnie zaraz się obudzi, pomyślał.
Zastanawiał się, co jej powie. Jak powinien się zachować. Nie miał
doświadczenia w takich sytuacjach. Najchętniej wyszedłby i zignorował
ją zupełnie, tak jakby nic się nie stało. Jednak to była jego szefowa.
Musiał myśleć o swojej karierze. Niespełna rok temu urodziła się im
córeczka, więc nie może sobie pozwolić na utratę tak dobrej posady.
Czuł się fatalnie, kac i poczucie winy a dodatkowo ta starsza od niego
o dziesięć lat kobieta. Co za koszmarny poranek, pomyślał wstając i
kierując się do łazienki. Wziął szybki prysznic, po czym owinięty
ręcznikiem wyszedł z łazienki w poszukiwaniu swoich ubrań. W drzwiach
do pokoju omal nie wpadł na Helenę. Aż podskoczył z wrażenia.
- wcześnie wstałeś mój drogi – przywitała go ciepło swoim miękkim delikatnym głosem.
- tak – wyjąkał zmieszany – wziąłem prysznic, jakoś źle się czuję.
Przez cały czas starał się unikać jej wzroku. Nie potrafił jej
spojrzeć w oczy. Ona patrząc chwilę na niego uśmiechnęła się
wyrozumiale. Kiedy zobaczyła jego pytającą minę stwierdziła; – skarbie,
masz wyrzuty sumienia – pogłaskała go po policzku. Pierwszy raz
zdradziłeś żonę tak? Zapytała, choć wcale nie oczekiwała odpowiedzi.
Wystarczyło na niego spojrzeć. W nocy nie byłeś taki wstydliwy – mówiąc
to uśmiechnęła się a jej oczy zabłysły na myśl o tym, co przeżyli.
Stefan był coraz bardziej zmieszany. Chciał zniknąć, obudzić się przy
żonie a całą tą sytuację potraktować jak nocny koszmar.
- to jak wpuścisz mnie do łazienki czy może chcesz ze mną wskoczyć
pod prysznic – odparła dając mu szansę odejścia. Przepuścił ją bez
słowa. Kiedy mijali się w progu poczuł, że uszczypnęła go w pośladek.
W pokoju pośpiesznie odnalazł swój garnitur i natychmiast się
ubrał. Wziął głęboki oddech. Uspokój się, uspokój się, powtarzał sobie
w myślach. Ostatecznie nic się nie stało dopóki Ania o niczym nie wie.
Ledwie odczuł ulgę z faktu, że jest daleko od domu na delegacji i nikt
nie ma prawa niczego się domyślać natychmiast poczuł się podle. Był
zaskoczony swoją hipokryzją. Postanowił, że stanie na wysokości
zadania. Żałował tylko, że nie przytrafiło mu się to wszystko z jedną z
asystentek. Helena była niezwykle inteligentną i twardą kobietą. Musiał
jakoś wyważyć całą sytuację. Ona nie może poczuć się urażona, ale też
musi jej dać do zrozumienia, że to był błąd i więcej nie może się
powtórzyć. Krzyknął w stronę łazienki, że wychodzi zapalić na zewnątrz
i spotkają się na śniadaniu. Przechadzał się alejkami wśród bujnej
zieleni. Na twarzy czuł przyjemny podmuch ciepłego wiatru. Powoli cała
ta sprawa stawała się coraz bardziej odległa. Uspokajał się z każdą
kolejną minutą.
Na śniadaniu siedział przy stole dwoma klientami, dyrektorem
marketingu swojej firmy i z Heleną. Ta jak na prezesa dużej zachodniej
korporacji przystało wyglądała dystyngowanie i była czarująca. Bawiła
gości rozmową jakby nic się nie zdążyło. A może faktycznie nic się nie
wydarzyło. Może to tylko jego wybujała wyobraźnia. Czuł, że siły mu
wracają. Włączył się do rozmowy i stopniowo odsuwał od siebie wszystkie
mroczne rozważania. Powoli wszystko wracało do normy aż do momentu,
kiedy poczuł ciepłą dłoń siedzącej obok niego szefowej na swoim udzie.
Uścisnęła go delikatnie opowiadając jednocześnie jakiś dowcip. Dyrektor
marketingu, mężczyzna pod pięćdziesiątkę i z ogromną nadwagą wybuchnął
śmiechem. Pozostali również zdawali się dobrze bawić. Tylko on czuł się
jak mały zagubiony chłopczyk. W jednej chwili cały jego spokój, który z
takim trudem odzyskiwał runął niczym domek z kart. Kiedy skończyli jeść
poprosił ją o chwilę rozmowy na osobności. Wyszli przed hotel.
Skierowali się tymi samymi alejkami, którymi przed kwadransem sam się
przechadzał. Doszli do górskiego potoku i usiedli na masywnej wykonanej
z grubego pnia ławie. Dotychczas nikt się nie odezwał. Do ich uszu
dochodził jedynie śpiew ptaków i szum rwącego potoku.
- słuchaj – wyjąkał wreszcie – chciałem Cię przeprosić za to, co
się stało ostatniej nocy. Miał wrażenie, że jego głos drżał tak samo
jak jego ręce. Na twarzy czuł palące wypieki.
- a co właściwie się stało? – Odpowiedziała pytaniem i spojrzała na niego.
- no wiesz, ty i ja… My… Razem… – Przez chwilę znowu był
uczniem szkoły podstawowej jąkającym się pod tablicą w obecności całej
klasy.
- posłuchaj Stefan – zrobiła pauzę a jej oczy spojrzały na niego
przenikliwie. Poszliśmy razem do łóżka, to wszystko. Świat się nie
zawalił, mieliśmy na siebie ochotę i zrobiliśmy to. Przecież jesteśmy
dorośli prawda?
Nie potrafił już nic powiedzieć, spuścił głowę w dół chowając ją w
dłoniach. Jego twarz pulsowała i piekła go tak jakby krew z całego
ciała spłynęła właśnie tam. Wziął głęboki oddech.
- masz aż takie wyrzuty sumienia? – Zapytała jakby nieco poirytowana.
- mam żonę – bąknął jakby to miało go obronić przed jej gniewem – kocham ją i wiesz…
- rozumiem – mówiąc to wyjęła papierosa i zapaliła zaciągając się
głęboko – masz żonę, którą kochasz i nie chcesz żeby się o nas
dowiedziała. Powiedz mi w takim razie, dlaczego wylądowaliśmy razem w
łóżku?
Ponieważ nie odpowiadał kontynuowała – zrobiłeś to, dlatego że cię
pociągam czy może dla kariery? Czuł w jej głosie narastający gniew.
Zdawał sobie sprawę, że jeśli natychmiast czegoś nie powie to może się
to skończyć zupełnie nie po jego myśli. Ale wciąż był sparaliżowany
strachem, nie potrafił nic zrobić.
- cholera jasna, powiedz coś – podniosła już głos – bądź
mężczyzną, wczoraj w nocy posuwałeś mnie przez dwie godziny a teraz
siedzisz tu jak jakiś smarkacz ze spuszczoną głową.
Wtedy Stefan zebrał się w sobie, zerwał się na równe nogi i stając
na przeciwko niej wykrztusił – nie zrobiłem tego dla kariery, i tak
wystarczająco mi płacisz. Jesteś piękną kobietą i poszliśmy razem do
łóżka, dlatego że mnie podniecasz i miałem na Ciebie ochotę, podobnie
jak ty na mnie. Kobieta zaciągnęła się dymem i nieco uspokojona z
zamyśloną miną odparła – miałeś na mnie ochotę? Jak mam to rozumieć.
Czy to znaczy, że miałeś na mnie ochotę, zerżnąłeś mnie i już nie masz?
Teraz mam być wyłącznie twoją przełożoną, ale “przekładać” mnie już nie
masz ochoty tak? Czuł się coraz bardziej zagubiony. Odnosił wrażenie
jakby pogrążał się coraz bardziej i bardziej. Zaczął zdawać sobie
sprawę z faktu, że cokolwiek powie ona natychmiast to przekręci na jego
niekorzyść. To zupełnie tak jakby stał na ruchomych piaskach a każda
próba ucieczki tylko wciąga go coraz bardziej w dół.
- nie pozwolę żebyś mnie traktował jak szmatę – chciał
zaprotestować, ale ruchem ręki dała mu do zrozumienia żeby się nie
odzywał.
- poszedłeś za głosem swojego fiuta, on zaprowadził cię do mnie a to chyba coś znaczy prawda?
Zawiesiła to pytanie w powietrzu wkładając papierosa w usta.
- jeśli nie chcesz żeby twoja żona dowiedziała się o wszystkim bądź mężczyzną.
Na jego twarzy malowało się przerażenie wymieszane ze zdziwieniem.
Wyjął papierosa i zapalił. Patrzył na siedzącą tuż przed nim kobietę.
Starzała się z klasą. Miała piękną buzię długie jasne włosy i zgrabne
ciało. Przez chwilę przypomniał sobie Anię. Jego żona była nieco inna,
kruczoczarne włosy łagodna śliczna twarz i doskonała figura. Była dużo
młodsza od Heleny. Różniły się także czymś bardziej subtelnym. Twarz
siedzącej przed nim kobiety była piękna, ale miała surowe rysy. Z jej
oczu błyszczała inteligencja i przebiegłość. Oczy jego żony były
łagodne i dobre a rysy twarzy miękkie. Wypuszczając dym zapytał.
- czego w takim razie oczekujesz ode mnie?
- oczekuję – odparła spoglądając w górę na niego nieco zalotnie -
że powróci ten gorący kochanek, którego poznałam wczoraj w nocy.
Mógłby przysiąc, że w jej oczach zobaczył błysk podniecenia.
Oblizała usta językiem i łapiąc za poły marynarki przysunęła do siebie.
Kiedy stał nad nią nie dalej niż dwadzieścia centymetrów poczuł jej
dłonie na tuż nad swoimi kolanami. Położyła je na wewnętrznej stronie
jego ud. Znowu poczuł to ciepło z jej rąk. Lekko zaciskając dłonie
przesuwała je w górę nie spuszczając z niego oczu. Stefan stał
zmieszany. Mimo całego zdenerwowania i paniki nie mógł nie odczuć
przyjemności z tej pieszczoty. Sprawy przyjęły zupełnie inny obrót w
ciągu zaledwie kilku sekund. Jej dłonie znajdowały się już zaledwie
centymetr od jego przyrodzenia. Czuł przyjemne mrowienie w kroczu,
chociaż wciąż nie opuścił go strach zmieszany z gniewem. Patrzył na
nią. Mięśnie jej twarzy stężały z podniecenia. Znowu oblizała
wyschnięte usta.
- stań na wysokości zadania – wyszeptała – mam ochotę wziąć go w
usta – szepcząc to położyła dłoń na jego penisie. Natychmiast zawładnął
nim potężny wzwód. Zaczął się rozglądać nerwowo wokoło. Nie zauważył
żywej duszy. Czuł jak masuje wewnętrzną stroną dłoni jego sztywnego
członka, od jąder aż po żołądź.
- jak będzie – szeptała a jej oczy błyszczały jak dwa szafiry.
Omal nie wypadł mu papieros z ust. Stał na baczność i czuł, że górę
bierze pożądanie.
- więc jak ogierze… Pozwolisz żebym popieściła go ustami? -
Mówiąc to zacisnęła dłoń na jego trzonie. Czuł, że powinien uciec stąd
jak najdalej. Nie powinien brnąć dalej w tą grę. Ale było mu tak
dobrze, jej dłonie i szept miały jakąś magiczną moc. Zamknął oczy,
trzymając papierosa w ustach zaciągnął się i wyszeptał.
- tak – nic więcej nie potrafił już powiedzieć.
W ciągu sekundy Helena wyjęła jego męskość na zewnątrz. Przez
chwilkę masowała go swoimi drobnymi i bardzo delikatnymi palcami aż
wreszcie poczuł na nim ciepło jej ust. Ta dystyngowana dama, mająca pod
sobą kilkuset podwładnych siedziała na dębowej ławie i pieściła go
ustami. Czuł jej powolne jakby leniwe ruchy głową.
Wracał do domu z duszą na ramieniu. Czuł się winny i słaby.
Wiedział, że mógł odmówić wtedy nad tym górskim potokiem. Może dałoby
się to jakoś wytłumaczyć żonie i wszystko wróciłoby do normy. Ale on
uległ jej niesłychanemu czarowi i pogrążył się jeszcze bardziej.
Zatrzymał się pod swoim domem. Po podjeździe biegał merdając ogonem ich
ulubiony wilczur. Kiedy wyjmował z bagażnika walizkę w drzwiach stała
już Ania z córeczką na ramieniu. Uśmiechała się zadowolona z jego
powrotu. Przywitał się z nią całując ją w policzek i weszli do środka.
Wiedział, że musi być ostrożny. Miał ogromne poczucie winy i obawiał
się, że ona może to wyczuć. Nie mógł unikać jej wzroku, na co miał
ogromną ochotę. Jeszcze nigdy nie czuł się tak podle. Ania opowiadała
przejęta, co się wydarzyło podczas jego nieobecności. Przygotowała mu
pyszną kolację przy świecach. On siedział jak wykuty w kamieniu.
Chciało mu się płakać, że zrobił jej takie świństwo. Ania była taka
inna od jego szefowej. Młoda, niewinna i oddana mu bez reszty. Był
szczęściarzem, że miał taką żonę. Tymczasem on stracił głowę dwa razy w
ciągu jednego weekendu. Zastanawiał się jakby zareagowała gdyby jej
teraz powiedział prawdę.
- jesteś jakiś nieobecny kochanie – zapytała wyrywając go z zadumy.
- nic takiego, jestem potwornie zmęczony to wszystko – odparł z wymuszonym uśmiechem.
- rozumiem, pójdę na górę i położę ją spać – odparła wskazując na małą.
Kłamstwa nie przychodziły mu łatwo. Wiedział, że balansuje na
cienkiej linie. Jeśli cokolwiek się wydarzy będzie to wyłącznie jego
wina. Ania poszła położyć spać ich malutką córeczkę. Został znowu sam
ze swoimi myślami. Jeśli będę ciągle o tym myślał to szybko zwariuję.
Pomyślał, po czym wstał i poszedł na górę do sypialni małej. Tam na
łóżku leżała jego rodzina. Żona zasnęła wtulona do dziewczynki. Spały
obydwie oddychając równomiernie. Przypomniał sobie jak kiedyś zasypiali
tak w trójkę. Patrzył na nich w progu i czuł się tak jakby już je
utracił. Otrząsnął się z tych myśli. To nie możliwe, przecież tak
bardzo je kocha. Wziął gorącą kąpiel. Jakby chciał zmyć z siebie
grzech, którego się dopuścił. Wrócił do dziecięcego pokoju i położył
się obok nich. Zasnął na przeciwko Ani a pomiędzy nimi malutka Klaudia
uśmiechała się przez sen. Śniło mu się jak kocha się z Heleną i
przyłapuje ich Ania z córką na rękach a za nią stoją rodzice i
teściowie wszyscy wpatrzeni nienawistnie w niego stojącego z
opuszczonymi spodniami nad lubieżnie rozkraczoną Heleną. Budził się, co
kilkadziesiąt minut. W odróżnieniu od niego, córka z matką spały
spokojnie z miarowym oddechem.
{mospagebreak}
Dwudziesto piętrowy biurowiec klasy A, lśnił w porannym słońcu.
Ciepłe radosne promienie odbijały się od jego przeszklonych ścian.
Stefan zatrzymał się na parkingu i wszedł do hallu. Odpowiedział na
przywitanie portierowi. Kierując się do windy mijał mnóstwo ludzi.
Każdy gdzieś się spieszył. Zaczął się normalny dzień pracy, pomyślał.
Był zadowolony, może w natłoku codziennych obowiązków wszystko jakoś
ucichnie. Co chwilę z kimś się witał, zamieniał zdawkowe zdania aż
dotarł do swojego pokoju. Był tutaj dyrektorem finansowym. Ludzie
lubili go i okazywali mu szacunek. Miał opinię człowieka radosnego,
spokojnego i dobrego profesjonalistę. Położył torbę na blacie biurka i
wyjął laptopa. Te codzienne rutynowe czynności sprawiały mu
przyjemność. Zadzwonił do asystentki i poprosił o filiżankę kawy.
Zawsze zaczynał dzień od czarnej kawy. Zdjął marynarkę i kiedy usiadł
za swoim biurkiem do pokoju weszła młoda zaledwie dwudziesto trzyletnia
kobieta. Miała czarne włosy upięte w tył, drobny biust i zgrabne nogi.
Była starannie ubrana a jej spódniczka kończyła się tuż za kolanami. Na
tacy niosła filiżankę parującej gorącej kawy. Spojrzał na nią ze
zdziwieniem. Widząc to uśmiechnęła się do niego i przywitała;
- witam panie dyrektorze, jestem pańską nową asystentką, mam na imię Dorota.
Wstał odruchowo, kiedy zbliżyła się do biurka. Podszedł do niej i wyciągnął dłoń.
- dzień dobry, nie wiedziałem, że mam nową asystentkę.
Dziewczyna uśmiechnęła się, miała duże czarne oczy i dość jasną cerę. Podobała mu się, ale był zaskoczony nagłą zmianą.
- a co się stało z moją starą asystentką? Zapytał.
- złożyła wypowiedzenie, nie wiem, dlaczego. Zatrudniła mnie pani Helena Parys.
Na sam dźwięk tego imienia poczuł się nieswojo.
- dobrze w takim razie, mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało.
- jestem o tym przekonana panie dyrektorze – odparła patrząc mu w oczy. Kiedy wyszła złapał za telefon.
- Helena? Co to za historia z moją asystentką?
- widzę, że już poznałeś Dorotę? Bardzo miła sympatyczna dziewczyna.
- tak, ale co się stało?
- zupełnie nic, to córka mojej serdecznej przyjaciółki, chce się nauczyć fachu a ty jesteś doskonałym fachowcem.
- dziękuję, a co się stało z Joanną?
- załatwiłam jej wyższe stanowisko w mniejszej firmie, jest zadowolona.
Czuł się nieco skołowany. Automatycznie zaczął łączyć to wszystko z
tym, co wydarzyło się w górach. Ale jakoś nie widział związku.
- nie można tak manipulować ludźmi – próbował jeszcze się bronić.
- czyżby? Usłyszał po drugiej stronie z nutką ironii. Teraz już był pewien, że to się ma odnosić do nich.
Wrócił do swojej kawy. Przeglądając pocztę i papierki wciągnął się
w wir codziennej pracy. Tydzień rozpoczął się dość pracowicie. Tysiące
spraw służbowych przyćmiły wszystko, co miało wcześniej miejsce. Z
Heleną mijał się czasami na korytarzach a czasami spotykali się na
zebraniach. Kiedy wszystko się uspokoiło patrzył na nią inaczej. To
taka przedziwna mieszanina fascynacji i strachu. Patrząc na nią, tak
schludnie ubraną i opanowaną podniecał się myśląc o tym, co zrobili
razem. Im dalsze zdawało się ryzyko wydania całej sprawy tym bardziej
go podniecała. Czasami łapał się na tym, że gdyby się jej nie bał to
próbowałby doprowadzić do jakiejś intymnej sytuacji między nimi. Z nową
asystentką układało mu się dobrze. Dziewczyna, choć młodziutka była
bardzo pracowita i posłuszna. Nawet nie pamięta, kiedy przeszli na ty.
Ale zawsze denerwowało go tytułowanie się między ludźmi.
Niedługo po tym w jego firmie zjawili się audytorzy. Biegli
rewidenci księgowi potrafili zepsuć krew. Przesiadywał w firmie do
późnych godzin wieczornych. Denerwował go ten coroczny obowiązek.
Właśnie dochodziła dwudziesta, kiedy on wciąż siedział w obecności
dwóch starszych pań. Odpowiadał na pytania podsuwał raporty i marzył o
tym żeby już wyjść. Kiedy się wreszcie uwolnił poszedł do swojego
pokoju po rzeczy. W środku na jego fotelu siedziała Helena. Wstała i
zatrzymała się przy fotelu. W ręku miała butelkę szampana a na biurku
leżały dwa kieliszki.
- to już ostatni dzień audytu, świetnie sobie poradziłeś. Odparła uśmiechnięta.
- a to, z jakiej okazji – zapytał wskazując na butelkę.
- no jak to, z jakiej, ciężko pracowałeś, musimy to uczcić, siadaj.
Posłusznie usiadł w fotelu. Był wyczerpany. Helena podeszła i nalała szampana do kieliszków. Dała mu jeden i stanęła za nim.
- mam coś jeszcze dla Ciebie – powiedziała zmieniając tonację głosu
na ten, który go tak podniecał. Poczuł coś na swoim ramieniu. Sięgnął
ręką, po chwili trzymał kopertę. Wyjął z niej jakieś pismo. Zaczął
czytać. Było to pismo informujące o przyznaniu mu jednorazowej premii.
Spojrzał na kwotę… Zrobiła na nim wrażenie.
- należało ci się – odparła jakby chcąc uniknąć protestu. Ale on
nie zamierzał protestować. Był pod wrażeniem. Już myślał o tym jak
pochwali się Ani o dodatkowych pieniądzach. Uśmiechnął się i
podziękował.
- nic takiego, odpręż się, jesteś bardzo spięty – mówiła miękko i
cicho. Położyła dłonie na jego ramionach i zaczęła go masować. Odchylił
głowę nieco w tył i poddał się tym pieszczotom. Było mu przyjemnie.
Potrzebował takiego masażu. Czuł zapach jej perfum. Jej bliskość i
zapach przyprawiały go niemal o zawrót głowy.
- usiądź na przeciwko mnie, chcę Cię widzieć – wychrypiał podniecony.
- proszę, proszę – odparła zaskoczona i zadowolona kobieta – czyżby
nasz świętoszek wreszcie poczuł zew natury? – Zapytała i usiadła na
przeciwko niego na blacie biurka. Siedział wygodnie w fotelu a ona tuż
naprzeciwko. Rozpięła guziki żakietu tak, że mógł zobaczyć rozkoszny
rowek pomiędzy jej piersiami. Zauważył, że ma na sobie czarny stanik.
Siadając zadarła nieco spódniczkę. Mógł zobaczyć miejsce, w którym
kończyły się jej jedwabne pończochy. Położyła mu na brzuchu stopę
ubraną w długie szpilki. Piła szampana i prowokowała go. Podniecało go
to. Wziął również łyk, po czym odłożył na podłogę kieliszek i dotknął
jej łydkę. Poczuł przyjemny w dotyku delikatny jedwab jej pończoch.
Masował jej szczupłą łydkę wodząc palcami w górę i dół.
- zdejmij je – powiedziała cichutko podsuwając mu swoje buty.
Odpiął skórzane paski i buty wylądowały na podłogę. Teraz stopą zaczęła
masować jego krocze. Rozchylała powoli uda żeby mógł zobaczyć więcej.
Przełknął ślinę i oblizał spierzchłe usta. Czuł jak rośnie jego
podniecenie.
- brakowało mi twojego dotyku – wyszeptała. Przesuwał dłonie coraz
wyżej, przez łydki na uda. Kiedy czuła jego spragnione palce na swoich
udach jak pną się w górę coraz wyżej, jęknęła z rozkoszy.
- nie wiem, co ty ze mną robisz, ale spójrz – szeptała rozchylając
uda. Wysunęła biodra nieco do przodu wystawiając na jego oczy swoje
łono. Zaczęła się masować palcami – moja cipka jest cała mokra, pragnie
cię.
Stefan już nie mógł się powstrzymać. Uwielbiał, kiedy tak
świntuszyła. Podniecała go ta kobieta, jej ciało, jej przebiegłość i
stanowisko. To wszystko było jak mieszanka wybuchowa. Wsunął głowę
między jej miękkie jędrne uda. Położyła się na biurku. Jej nogi
rozchyliły się jeszcze bardziej. Zbliżył usta do jej majteczek. Były
również czarne i półprzeźroczyste. Zerwał je z niej jednym zdecydowanym
ruchem dłoni. Aż krzyknęła z przyjemności, podobało jej się to.
- takiego cię lubię, mój mały zwierzaku, wyliż ją dokładnie -
szeptała. Czuł ostry zapach jej podnieconej, mokrej muszelki. Wziął ją
całą w usta i zaczął ssać. Czuł jej wargi nabrzmiałe od krwi z
podniecenia. Lizał je i pieścił ustami. Helena wiła się z tych
pieszczot na biurku warcząc jak kotka. Złapała go za włosy i
przycisnęła jego twarz mocniej między swoje nogi. Wsunęła sobie palec
do środka, pieściła się, po czym wyjęła go i dała mu do oblizania.
Zawładnęło nim pożądanie. Miała tylko cieniutki paseczek włosków,
reszta gładko wydepilowana. Całował ją w uda, po czym szybko wracał i
zachłannie zlizywał każdą kropelkę jej soczków. Doprowadził ją w ten
sposób na szczyt. Czuł jak jej ciałem zawładnęły dreszcze. Zacisnęła
uda na jego głowie. Leżała na biurku zaspokojona i szczęśliwa. On
również był w jakimś sensie zaspokojony. Czuł, że jego żołądź jest
również mokra. Przez chwilę klęcząc przed biurkiem patrzył jak
zaczarowany w jej różyczkę, błyszczącą z soczków. Po chwili jednak
opadł na fotel. Kobieta wstała nie bez trudu z biurka. Jej włosy były
rozczochrane. Wyglądała niesamowicie. To piękne surowe oblicze
roztopione przez orgazm, jaki przed chwilą doświadczyła. Patrząc na jej
twarz poczuł, że ma kolejny wzwód.
- nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mnie podniecasz – wyszeptał
do niej. Spojrzała na niego z zadowoleniem. Usiadła na podłodze i
odwracając się do niego tyłem wypięła zgrabną pupę w jego stronę.
- weź mnie od tyłu, teraz – powiedziała kręcąc pupą. Stała jak
suczka, opierając się dłońmi i kolanami o podłogę. Rzucił się
natychmiast na podłogę. Klęcząc za nią, wyjął sztywnego członka i
wszedł w nią bez ostrzeżenia, natychmiast do końca. Ostro i
zdecydowanie.
- taaak – jęczała zadowolona – zerżnij mnie mocno, pragnę poczuć
twojego kutasa głęboko. Złapał ją za biodra i zaczął poruszać się w
niej szybkimi mocnymi ruchami. Jęczeli oboje coraz głośniej aż w końcu
eksplodował w niej potężną dawką spermy. Wtedy już razem opadli na
dywan dysząc.
Stefan nie czuł się już tak jak za pierwszym razem. Nie miał już
tak ogromnych wyrzutów sumienia. Zaczął się oswajać z tym wszystkim.
Helena działała na niego tak a nie inaczej i nie miał już siły z tym
walczyć. Wracał do domu z odrobiną skruchy. Ale mógł patrzeć żonie w
oczy. Nic się nie wydarzyło, nadal go kochała i o niczym nie wiedziała.
Wszystko układało się dobrze, więc nie było powodów do lęku. Od kiedy
zaczął bardziej regularnie kochać się ze swoją szefową również jego
życie erotyczne z Anią nieco się zmieniło. Z żoną był bardzo subtelnym
i delikatnym kochankiem, z Heleną dzikim nieokiełzanym zwierzakiem.
Dzięki temu spełniał swoją podwójną naturą. Zastanawiał się czasami,
dlaczego tak jest, że jedna kobieta budziła w nim takie odruchy a druga
zupełnie inne. Kiedy nadszedł dzień urodzin Ani, nie poszedł do pracy.
Wziął wolne i zamierzał spędzić cały dzień z rodziną. Bawił się z
córką, kiedy ona przygotowywała się do drobnego przyjęcia. Mieli wpaść
goście, rodzina i przyjaciele. Wciąż było jeszcze ciepło, kiedy
siedział w ogrodzie w piaskownicy ze swoją pociechą. Jednak
nieuchronnie lato zbliżało się ku końcowi. Około piątej po południu
zaczęli schodzić się goście. Dom wypełniał się ludźmi, coraz więcej
dzieciaków biegało wokoło i robiło się coraz głośniej. Wieczorem był
już trochę wstawiony. Sporo alkoholu przewinęło się przez stół. Właśnie
siedział przy stole z teściem rozmawiając o mało ważnych sprawach,
kiedy podeszła Ania z telefonem w ręku i dała mu słuchawkę mówiąc;
- kochanie dzwonią do ciebie z pracy – dała mu telefon i pobiegła do kuchni gdzie siedziały inne kobiety plotkując.
- halo – rzucił do słuchawki zdziwiony telefonem o tej porze.
- witaj mój ogierze – usłyszał podniecony głos Heleny.
Poczuł się natychmiast obserwowany przez wszystkich obecnych.
Rozejrzał się, wokoło ale nikt nie zwracał na niego uwagi. Wolał jednak
nie ryzykować i poszedł na górę do swojego pokoju. Miał taki swój
pokoik gdzie pracował w spokoju. Pełen regałów uginających się od
książek. Stanął przy oknie wyglądając na ogród.
- dlaczego dzwonisz do mnie do domu, coś się stało? – Zapytał poirytowany.
- nic się nie stało, nie było cię w pracy i poczułam się troszkę samotna… – Zawiesiła głos.
- ale nie możesz dzwonić tutaj, rozmawialiśmy już o tym – mówił ściszonym głosem.
- wiem, pamiętam. Wiesz… Właśnie wspominałam jak kochaliśmy się w biurze.
Stefan niemal automatycznie przypomniał sobie jak siedziała na stole rozchylając uda przed jego nosem.
- tak pamiętam, było niesamowicie – odparł już nieco łagodniej.
Czuł w jej intonacji głosu coś takiego… Trudno mu to było określić.
Ale dźwięk jej głosu sprawiał, że czuł przyjemne mrowienie w spodniach.
- wiesz… Właśnie siedzę sobie w domu, myślę o tobie i pieszczę
się – modulowała swoim ciepłym miękkim głosem grając na jego
podnieceniu.
- na samą myśl o twoim kutasie moja cipka robi się mokra… – Znowu zrobiła pauzę.
Stefan miał już porządny wzwód. Stał nieco zarumieniony ze słuchawką w ręce. Zaczęło mu wysychać w gardle.
- wiesz jak lubię, kiedy twoja cipka jest mokra – wychrypiał do słuchawki.
- właśnie jej dotykam. Pieszczę ją paluszkami. Cała wrze. Chce żebyś ją zerżnął.
Jego ręka powędrowała odruchowo do kieszeni. Złapał i uścisnął z całej siły swojego twardego członka.
- muszę ci się do czegoś przyznać skarbie – szeptała już do słuchawki.
- jestem bardzo niegrzeczna… Baardzo… – Przeciągała tą chwilę w
nieskończoność.
Ale nie przerywał jej, był ciekawy i podniecony. W
ciągu kilkudziesięciu sekund doprowadziła go do wrzenia. – właśnie
włożyłam sobie paluszek do środka a później… do buzi. Teraz już wiem,
czemu tak lubisz mnie lizać skarbie. Moja cipka jest taka słodka…
Chcę więcej. Myślał, że oszaleje. Nie mógł teraz o niczym innym myśleć
jak o Helenie i jej muszelce.
- teraz zostawię cię w spokoju, ale jak wrócisz do pracy… masz
mnie zerżnąć – odłożyła słuchawkę. Stał dobre pięć minut oszołomiony.
Wreszcie wyszedł z pokoju i wrócił do gości. Odłożył słuchawkę, kiedy
podeszła żona pytając, kto to był.
- nic pilnego jutro się tym zajmę kochanie – odparł a ona
przytuliła się do niego i pocałowała go. Kiedy poczuł jej gibkie ciało
przy sobie nie mógł już dłużej się powstrzymać. Pociągnął ją do
łazienki.
- co robisz kotku – zapytała go ściszając głos.
- mam na ciebie ochotę złotko – powiedział zamykając za nimi drzwi.
- ale goście kochanie – protestowała śmiejąc się jednocześnie.
Wsunął rękę pod spódniczkę i zdjął jej majtki. Kiedy opadły na
podłogę złapał ją za jedną nogę i podciągnął wysoko. Objęła go mocno
ramieniem i wysunęła biodra do przodu. Wszedł w nią ostrożnie. Zamknęli
oczy i oddychali cichutko, kiedy brał ją na stojąco. Oboje słyszeli za
plecami odgłosy zabawy. Nie przeszkadzało im to już ani troszkę. Po
piętnastu minutach wrócili do gości. Ania lekko zarumieniona i
szczęśliwa. Stefan miał drobne wyrzuty sumienia. Kochał się z żoną, ale
podnieciła go Helena. Alkohol zagłuszył wszelkie wątpliwości. Był
szczęśliwy i spełniony.
Orfeusz
orfeusz(at)firewall.pl