Delikatnie i namiętnie
Posted by eros on poniedziałek paź 17, 2005 Under Opowiadania ErotyczneTakie były początki. I jej, i jego. Nie poznali swoich imion. Wakacyjna
“miłość” może obejść się bez tego. Nie dbali o to, jakiego są wyznania;
było im obojętne z jakich środowisk się wywodzą i jakie odebrali
wychowania. Wpadli sobie w oko. Zafascynowani własną seksualnością
żądali, by sprawy zaszły za głęboko. Takie były początki. I jej, i
jego. Górska rzeka rwała brzegi, świerki kołysały się lekko, wszyscy
ludzie byli wtedy tak daleko miejsca, w którym oni leżeli. Wiedząc o
tym, jak szybko pędzi życie, jak ulotne potrafią być chwile, mając
świadomość tego, że ona jest stąd, a on urodził się i żyje daleko, i że
on mówi innym językiem, i – lada moment – będzie musiał wrócić za
granicę liczyli się z tym, że każde z nich w tej chwili musi dać z
siebie wszystko, co tylko jest w stanie albowiem nigdzie nie jest
powiedziane, że w przyszłości będą mieli jeszcze choć jedną ku temu
okazję… Takie były początki. I jej, i jego. Musieli liczyć się z
czasem. Wy macie może go dość, by czekać, aż dacie komuś coś, co
chcecie dać – oni nie mieli tego luksusu. A jednak, gdy już wiedzieli
co ich czeka poczuli jak wszelki pośpiech ucieka od nich. Rzeka płynie
swoim korytem i ani przez chwilę nie musi drżeć o to, że rozminie się z
ujściem. Postanów tylko, by nie tracić okazji w życiu, znajdź w sobie
dość odwagi, by korzystać z każdej chwili, a pęd, pogoń, pośpiech nie
będą miały racji bytu. Takie właśnie były początki. I jej, i jego. By
im łatwiej później było zapomnieć o tym każde z nich wymyśliło sobie
jakieś pseudo. Ani on nie całował jej, ani ona nie całowała jego.
Całowali się razem. Mieli zamknięte oczy, bo – gdyby tak nie było – co
mogliby zobaczyć? Są chwile, które rodzą w człowieku ciepło, TO ciepło.
Czujesz je i patrzysz ślepo w przyszłość. Nie ma znaczenia, co widzisz.
Czy on ja muskał ręką? Językiem? Czy czymś, co było piekielnie sztywne
i miłe w dotyku, jak rozpalony do czerwoności aksamit pokrywający berło
- symbol władzy nad chwiejnym światem na granicy tego, co tak oczywiste
i wszystkim dobrze znane? Spojrzała w niebo. Szukała jakiejś chmury.
Ale w jego sposobie dochodzenia do sedna sprawy, nie było niczego, co
mogłoby ją zrazić. Takie były początki. I jej, i jego. Zanim stali się
nadzy minęła wieczność, chociaż zasób czasu, jakim dysponowali był
ograniczony. Gdzie tu logika, spytacie? Siedzi w kącie i się nie
odzywa. Teraz do głosu dochodzi siła, dzięki której każdy pąk zakwita.
Jeśli sądzisz, że można coś robić tylko lekko lub tylko mocno nazbyt
często będziesz wystawiać pomniki swoim lub czyimś lękom lub
wątpliwościom. Zgoda, czekał na moment w którym ona będzie gotować się
jak woda niezbędna do tego by japońska ceremonia parzenia herbaty mogła
się odbyć, ale czekał nie dlatego, że tak trzeba, że ktoś mu kazał.
Czekał, bo potrzebowała tego ona. Wiedział k i e d y. I gdy po raz
pierwszy dotknął jej cipki to właściwie nie był dotyk (bezwzględne
tknięcie czegoś), to muśnięcie (jak aluzja dalekie). Takie były
początki. I jej, i jego. Są drzwi zawsze otwarte, są i takie, które
otwierasz kopniakiem, ale są tez i te, do których musisz mieć klucz lub
znać szyfr. Rób, co chcesz. Trzeba tylko wyczuć co, kiedy i gdzie… -
Wejdź we mnie… – szepnęła – Chcę więcej… Niebo ciągle było
bezchmurne, ale w tym chwiejnym świecie burza sunęła wartkim nurtem
znad horyzontu. (Pamiętacie logikę siedzącą w kącie? Już zasnęła…)
Każdy, kto uprawiał miłość wie, że to kwiat, który – gdy upływa czas -
potrafi zmieniać swe upodobania. Dla jednych z Was może to być dziwne,
dla innych mniej, ale nadszedł moment w którym ona rzekła: – Pieprz
mnie… Mocniej… Mocniej… Zaraz potem ścisnęła swe trzęsące się
cycki; jej palce wskazujące i kciuki tarły ich szczyty. Zacisnęła
szczęki. W ustach miała pełno śliny. Była sobą, ale była też jakby
obok. Usłyszała własne jęki. Myślała, że one nie pasują do takiej
dziewczyny, za jaką się uważała. On nie przestawał jej pieprzyć.
Złapała się za głowę. Bała się tego, co się dzieje i co się stać może.
- Nieee ! Nieee! – krzyczała. Ale czy chciała, by przestał? Wątpię… -
Boże… – szepnęła. Poczuła się ciepła – o, kurwa! – tak ciepła jak
kula światła co oświetla jeden świat, dwa światy, miliardy światów. On
się w nią spuszczał, lecz dla niej nie miało to żadnego znaczenia. Po
co miałaby czuć jego ręce, jego język (w swoich ustach), jego fiuta? Po
co, skoro mogła bujać w obłokach, które zawiera w sobie luka pomiędzy
jednym oddechem, a drugim ? Takie były początki. I jej, i jego. Proszę
nie oceniajcie tego. To dobrze? Czy źle? Do diabła, zamknijcie się!
Uszanujcie tę ciszę w umyśle podobną do ciszy w której pracują siły nad
tym, by pąki zakwitły. Nic tu po Waszej woli, wiedzy czy mądrości…
Nie dziwiła się, że nie spytał, jak jej było. Wystarczyło, że rzucił
okiem (a oczy miał niebieskie) i mógł zobaczyć to – szczęście? Nie
wiem, nie wiem, jak to nazwać. Nie muszę wiedzieć. Ale on chciał
wiedzieć, co było tego przyczyną. Co naprawdę sprawiło, że znów poczuła
się jak dziewczynka, która może liczyć na mamusię i tatusia – taka
niewinna? W czym tkwi przyczyna jej weselnego uśmiechu? Niedługo
myślał, bo uznał, że to proste: uwaga, uwaga i jeszcze raz uwaga na to
jak ona reaguje. Wtedy, wśród tych niezapominajek, postanowił zawsze
robić to z takim wyczuciem. Już nigdy nie lękał się, czy mu stanie, czy
nie. Nie snuł planów, jak to robić będzie w konkretnym przypadku.
Nabrał odpowiedniego dystansu do kobiecych westchnień i jęków, które
często jak gałęzie potrafią rzucić cień, omamić faceta, tak że ten
traci panowanie nad sobą. Powabne kształty, gorące usta, wilgotne uda -
to już na zawsze miało być tylko szatą. Celem była droga do sedna
sprawy. Co Wy na to? Takie były początki. I jej, i jego. Nie poznali
swoich imion. Czasem wystarczy się skupić, zwrócić uwagę na to, jak
człowiek sam się czuje, gdy robi coś tak, a jak gdy robi to inaczej. Co
do niego – zapamiętał raz na zawsze to uczucie, jakie w nim gości gdy
kobieta jest mu wdzięczna za sposób w jaki ją traktuje. Takie były
początki. Helen i Harry’ego. Nie poznali swoich imion. Obeszli się bez
tego.
SNACK
snack.ok(at)interia.pl